środa, 15 stycznia 2014

Powrót! HKxICe

おはよう!
Przepraszam! Przepraszam za tak długą nieobecność ale ostatnio naprawdę nie mam weny, czasu, i sposobności na napisanie czegokolwiek. Szkoła jest złą, znaki ciężkie do nauczenia i nie mam pojęcia jak przetrwam liceum skoro już w 3 gimnazjum mam problem, co prawda średnia 4.31 najgorsza nie jest ale jeśli będę miała paski do ukończenia szkoły to rodzina wyłoży mi na wyjazd do Japonii (dlatego już teraz uczę się języka... i kuje znaki jutro test :C ) Po za tym mamy rok ognistego konia (znaczy nadejdzie, czy coś) więc nie powinno się podejmować życiowych decyzji a ja mam wybrać sobie Liceum i w ogóle :C.

W każdym razie, nie miałam czasu, ale mam to, zaczęte dawno ale nigdzie nie wstawiane. Mam nadzieje że się spodoba, osobiście lubię HongIce, choć jest mało popularny (zresztą lubię chyba tylko dwa paringi z każdym z nich, HKxICE, i HongTai, i Iceland x Fridge <MOJE OTP >)  Mam nadzieje że pisanie tego będzie jakoś szło, mam już zaplanowane co i jak więc myślę że dotrwam do końca .
No nic, Enjoy!

~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~

Emil szedł żwirową ulicą. Był w Chinach, a dokładniej w jakiejś małej wiosce pod Pekinem, bardzo pod Pekinem z tego co wiedział. Dostał zaproszenie, od Xiao, na nowy rok.  Co nie było w gruncie niczym złym. Emil nie wiedział zbytnio czemu właściwie się denerwował. Może to dlatego że właściwie po raz pierwszy miał odwiedzić go kiedy był z rodziną…. Zazwyczaj odwiedzał go w Hong Kongu, w jego małym mieszkaniu w którym mieszkał Xiao. Dziś po raz pierwszy miał go odwiedzić w jakby rodzinnym mieście. Xiao odwiedzał go często, w każdym razie o wiele częściej niż Emil przyjeżdżał do niego. Chińczyk znał braci Emila, Emil znał rodzinę Xiao z zdjęć, ewentualnie kilka razy widział się z jednym z jego kuzynów, z tego co pamiętał studiował w Korei, Ameryce i kilku innych miejscach, przenosił się właściwie co miesiąc-dwa, z tego co mówił Xiao. Ale nie o to chodzi. Szedł w każdym razie z przystanku autobusowego, bo jakoś musiał dotrzeć z Pekinu, szczerze nie wiedział jakim sposobem rozpozna który dom to ten do którego drzwi ma zapukać, a bynajmniej nie wiedział dopóki nie zobaczył ile tych domów jest. Były trzy, może cztery. Ogrody były duże, ogrodzone płotkami zapewniającymi prywatność, ale nie kompletnie odcinając mieszkańców od świata. Poprawił torbę na ramieniu i począł rozglądać się za domem który Xiao określił jako „charakterystyczny” i upierał się, że na pewno go znajdzie, i że nie ma potrzeby żeby po niego wychodził. Powiedział mu w który autobus ma wsiąść, i gdzie wysiąść. Emil w tej chwili modlił się żeby nie wyszło na to że coś pomylił.  Pierwszy dom minął obojętnie, skoro dom miał być charakterystyczny, powinien rzucić mu się w oczy a ten, ładny co prawda, taki… zachodni, był całkowicie normalny i nie zwracający uwagi… no miał tylko ciekawy kolor dachówki, ale podejrzewał że nie o to chodziło. Kolejne trzy domy też były raczej zwykłe, w bardziej wschodnim stylu niż był przyzwyczajony, ale nie było to coś, co można by tutaj uznać za charakterystyczne. Powłócząc nogami szedł dalej. Nie było śniegu, ani nie było szczególnie zimno jak na jego normy, ale bluzę musiał mieć.
-Nie wiem co mu zrobię…- mruknął skręcając, bo i ulica skręcała, gdzieś w bok. Szedł teraz schowany za domem który mijał ostatnio. Westchnął i spojrzał przed siebie. Chyba wiedział już o co chodziło Xiao z słowem „charakterystyczny”. Stał przed nim dość spory, ale nie za duży dom, złożony z jakby kilku. Dachówka lekko szarawa, ściany białe, a wszelkie balustrady i tym podobne zrobione z czerwonego drewna.Albo dom był stary, i o niego dbano, albo ktoś włożył w to naprawdę dużo pieniędzy. Niepewnie podszedł do ogrodzenia owego budynku średnio wiedząc co zrobić. Nagle zza rogu domu, po drugiej stronie ogrodzenia wybiegła dziewczyna z długimi ciemnymi włosami sięgającymi miej- więcej do pasa, lekko skręconymi na końcach, jeden kosmyk odstawał, ale chyba tego nie zauważyła. Miała grzywkę zaczesaną lekko na lewo, ale wyglądającą na prostą. Ubrana była w niebieską koszulkę, w chińskim kroju, i długą czarną sukienkę, na to miała narzucony sweter w szarawym odcieniu. Z boku miała wpiętą spinkę która wyglądała jakby ktoś włożył jej we włosy jakiś różowy kwiat. Śmiałą się biegnąć przez ogród. Spojrzała na niego , zatrzymała się. Patrzyła na niego chwilę jakby myśląc nad czymś.
-Przepraszam…- zaczął Emil, chciał zapytać czy to dom niejakich Wang’ów, a jeżeli nie, to czy nie wie gdzie mieszkają. Miał nadzieje że mówi po angielsku.
-Ty jesteś Emil Steilsson?- zapytała spokojnie uśmiechając się jak jakaś stuardessa w samolocie, a bynajmniej Emilowi tak się wydawało. Skinął głową, poprawiając z przyzwyczajenia grzywkę. Dziewczyna uśmiechnęła się wesoło i podeszła do furtki otwierając ją.
-Wejdź- powiedziała gdy Emil nadal stał. Zrobił co powiedziała- jestem Mei- powiedziała dziewczyna idąc ścieżką do wejścia. Emil skinął głową. Nie było sensu odpowiadać cokolwiek skoro znała jego imię. –Coś małomówny jesteś-powiedziała zatrzymując się i przekrzywiając lekko głowę patrząc na niego.
-Nie… po prostu..- chciał się jakoś wytłumaczyć ale nie miał pojęcia jak, bo i w sumie miała racje- no może trochę- powiedział po chwili. Dziewczyna uśmiechnęła się i weszła na jakby werandę. Emil wszedł za nią do środka. Wnętrze było już mniej wschodnie niż to jak dom wyglądał z zewnątrz.
-Xiao!- zawołała dziewczyna jednym ruchem zrzucając balerinki które miała na nogach i truchtając w głąb domu. Islandczyk stał w korytarzu nie wiedząc co mam zrobić z sobą. Po chwili z korytarza obok wyszedł Drugi chłopak.
-Mówiłem że trafisz- powiedział Chińczyk uśmiechając się delikatnie.
-Ta… i w autobusie ktoś zaczął coś do mnie mówić, a ja nie wiem o co chodzi- powiedział Emil wywracając oczami. Xiao westchnął w charakterystyczny sposób co pełniło jako-taką wersje śmiechu.
-Wiesz… ja się tak czuje za każdym razem jak jestem u ciebie. – powiedział- zdejmuj buty- powiedział. Emil szybko ściągnął Adidasy w których przywędrował.
Został zaprowadzony do średniej wielkości pokoju, z zasuwanymi drzwiami, zrobionymi z drewna i normalnymi murowanymi ścianami. Pod ścianą stało biurko z łóżkiem nad nim, okno wychodziło na jakby wewnętrzne podwórko. Mebli było mało, dwa sklepowe wieszaki robiące za szafę, z narzuconym na nie jakby pokrowcem, półka z książkami,  i właściwie tyle.
-Rozgość się- rzucił Xiao siadając sobie na jednym ze szczebelków drabinki prowadzącej na łóżko. Po prostu położyłem torbę w koncie pokoju i postanowiłem stanąć sobie przy oknie. Ktoś zapukał do drzwi i po chwili zza drzwi wyszedł wysoki chłopak w okularach. Zaczął mówić coś po chińsku ale widząc mnie zamilknął.
-A tak, Lang, to jest Emil- powiedział Xiao przedstawiając mnie- Emil, to jest Lang, kuzyn- powiedział spokojnie podniosłem nieznacznie rękę, na co chłopak się uśmiechnął. Chłopak dokończył co zaczął mówić, i wyszedł. Xiao westchnął.
-Mamy pomóc przy robieniu ozdób- powiedział.
-Czyli ty masz?- zapytał Emil unosząc lekko brew. Xiao znów tylko westchnął lekko rozbawiony spinając głową.
-Tak, dokładnie- powiedział wstając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz